Niedawno zrobiłam coś...hmm...jakoś się ta technika nawet chyba nazywa (wykorzystywanie niepotrzebnych elementów) ale u mnie roboczo to będzie:
prawie wire niemal wrapping
Zawieszkę wykonałam z jakiejś części silnika (?) napędu dyskietek. Podszyłam skórką, na której przyszyłam koraliki.
Jakiś czas temu łączyłam druciki z sutaszem... |
a to jakaś "prechistoria" -zawieszki malutkie właściwie nie wiem z jakiej okazji je robiłam -ale bardzo je lubię :) |
łał, trzeba mieć wyobraźnię żeby coś takiego wykombinować! Ale w życiu bym nie powiedziała, że to kawałek silnika :D jestem również pełna uznania dla "drucikowych" prac, nie mam pojęcia jak to się robi, ale wydaje mi się, że to trudne...
OdpowiedzUsuńNo widzę,że skusiłąś się na ten wire wrapping...zawieszka wyszła jak słoneczko...i nie powiedziałabym, ze to jakieś tam części;-)A sutasz i łączone techniki..jestem jak najbardziej za;-)..zachwycona oczywiście;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i nie dajcie się wirusom;-)DUżo zdrowia....
wow!!! jestem pod wrażeniem :) i to wielkim! Ty to masz wyobraźnię, nigdy nie wpadłabym na pomysł żeby wykorzystać jakiś silnik :) super projekt! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper to wymyśliłaś:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPierwsza praca fajna, niestandardowa, odkrywcza.
OdpowiedzUsuńRecykling rewelacyjny:) Dziekuję za wizytę:)
OdpowiedzUsuńLubię takę biżuterię... szalenie oryginalna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)