Kilka dawno wykonanych frywolitek
Podobało mi się to oplatanie frywolitką, chociaż pierwsza praca tego typu wyglądała tak:
Nawet łańcuszka nie umiałam zrobić, a gdyby istniała dokumentacja z "tworzenia" tego naszyjnika to nosiła by nazwę "jak nie należy frywolitkować"
prześliczne naszyjniki ... ten fioletowy jest cudowny ... :)
OdpowiedzUsuńFioletowy bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńObłędne są!!! Wszystkie trzy!
OdpowiedzUsuńCudne wszystkie bez wyjątku :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetny pomysł. Piękne wykonanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz!Najlepsza metoda nauki, prób i błędów... a potem same radości!Pozdrawiam.papa
OdpowiedzUsuńJAk to się zwykło mówić po nitce do kłębka..po małych próbach do wielkich osiągnięć;-))
OdpowiedzUsuńŚliczności...
podziwiam;-))
Piękne naszyjniki :) wcale nie widać że to pierwsze próby :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen pierwszy od góry jest super! Moje marzenie: nauka frywolitki i żeby mi to szło szybko...
OdpowiedzUsuń